czwartek, 8 stycznia 2015

Uniknęłam tragedii ? ... czyli nigdy nie zostawiaj dziecka samego !

Witajcie . Tekst o moich nowych  wyrobach z rękodzieła prawie gotowy, już miałam wstawiać , ale pod wpływem emocji postanowiłam wkleić ten, chociaż pełno takich przestróg w internecie pt . " Nigdy nie zostawiaj dziecka samego - nawet na kilka sekund " ... ale od początku ...





Kacperek urodził się 15 sierpnia 2013 , aktualnie ma prawie 17 miesięcy ( to nie jest nawet półtora roku )
Jest szybki, szalony, sprytny, silny i jak każde dziecko nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji swojego zachowania . 

Przy nim zmieniliśmy oraz nauczyliśmy się wielu rzeczy.

Nauczył się odkręcać kurki w naszej starej kuchence gazowej - zmieniliśmy na taka która ma zabezpieczenia przeciw ulatnianiu się gazu .
Dużo naczytałam się o niebezpieczeństwie tzw firanek sznurków - zdjęłam.
Nauczył się wchodzić na parapet - zrobiliśmy przemeblowanie. 
Nauczył się otwierać okno ( jak wchodził na parapet wieszał się na klamce i udało się otworzyć ) więc tam gdzie da radę wejść na parapetach położyłam rzeczy uniemożliwiające mu wchodzenie
Nauczył się wyciągać z odkurzacza kabel i okręcał go sobie wokół siebie, wokół szyi ... schowałam odkurzacz do szafy . 
Zdarzyło mu się już wykręcić żarówkę z lampki, dziobać kanapę nożyczkami, wkładać sobie coś do nosa lub do buzi.
Wylał już na siebie herbatę na szczęście ciepłą a nie wrzątek , odkręcił wodę podczas kąpania.
Wchodzi sam na stołki , ba na meble i stół już nawet wchodzi.
Zainteresowały go kontakty - kupiliśmy zatyczki a resztę zakryliśmy meblami. 
Dosięgał do szuflady z lekami, do butelek z chemią  w łazience - zmieniłam ich położenie. 
Nie mówiąc już o tym że lubi ciągać wszystkie kable , brać widelce oraz inne niebezpieczne przedmioty.
Kiedyś prawie nam ściągnął nowy telewizor z komody - zawiesiliśmy go na ścianie. 
Podnosi stołek, przenosi go, podstawia pod szafki i wchodzi.
( . . . )
Nauczył się otwierać drzwi wejściowe ( na dole pod klamką mamy taki przekręcany zatrzask ) - mąż zamontował łańcuszek na górze drzwi na który dodatkowo zamykamy dom także teraz w momencie gdy już dosięgnie do klamki nie otworzy ich . 

I właśnie to co się dziś stało , a raczej mogło się stać tyczy się ostatniego punktu .
Było późne popołudnie , dzwoni kurier
" Dzień dobry domofon Pani nie działa, mam paczkę może Pani zejść i otworzyć drzwi "
Sprawdziłam faktycznie nie działa, patrzę Kacper siedzi bawi się klockami i zerka w telewizor , ubrałam buty i wyszłam a raczej wybiegłam szybciutko ( mieszkam na parterze , od drzwi do bloku dzieli mnie 8 schodków - zleciałam, otworzyłam, wbiegłam na górę i krzyczę do kuriera że musi wejść za mną bo dziecko same w domu - nie było mnie kilkanaście sekund)
Jak wychodziłam nawet drzwi zostawiłam uchylone, patrzę zamknięte ( pewnie przeciąg ) łapię za klamkę a tu ....
ZAMKNIĘTE od środka
chwila myślenia --> bęc . Dziecko zamknęło od środka . Kurier jak się dowiedział ile " lat " ma dziecko nie uwierzył.
Mówię do kuriera chwila pewnie otworzy, pukam leciutko wołam go, słyszę, że się odzywa , dzwonię dzwonkiem ( zawsze jak ktoś dzwoni to Kacper  leci do drzwi ) a tu cisza i nagle przeraźliwy płacz , długo nie myśląc mówię do kuriera no niech Pan popchnie te drzwi, a on że nie bo się wyłamią, więc dalej wołam Kacpra .
... i nie słyszę nic, cisza - i sto przeraźliwych myśli w głowie
Dodam że klucz nic tu nie dał bo to zameczek od środka, mały delikatny , długo się nie zastanawiałam - najwyżej kupimy nowe drzwi - bałam się o dziecko bo przecież mógł sobie coś zrobić , popchnęłam 3 razy zamek puścił, wbiegam do domu - a dziecko ...
...spokojnie siedzi na kocyku i bawi się klockami  ...
Komentarz kuriera " Synek mamusi " 

I po kim on to ma, po kim jest takim AGENTEM ?
Czy Wasze dzieci też tak się zachowują ?

Morał z tego taki :
Nigdy nawet na sekundę nie zostawiaj dziecka samego w domu 

p.s.
Macie jakieś sposoby jak nauczyć dziecko aby słuchał się na spacerze - żeby zrozumiał, co znaczy "stój" " poczekaj"  ? 
Jak go nauczyć, że nie można iść wszędzie gdzie chce  i uciekać od mamy / taty ? 






18 komentarzy:

  1. Nie dziwe ze sie najadlas strachu ..
    Jula tez czasem jest takim malym agentem i tez mialam przygode z kurierem poprostu gdy podpisywalam papiery jula mi uciekla z domu na klatke gdy kurier poszedl wtedy sie zorietowalam gdyby nie to juz by byla na podworku !
    Dzieci maja rozne pomysly i trzeba je miec na oku bo inaczej bedzie bieda ..

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak czytałam to na początku się przeraziłam a teraz trochę to dla mnie zabawne, przepraszam. Całe szczęście Kacperkowi nic się nie stało. A komentarz kuriera bezcenny... :)

    Pozdrawiam.

    kasia-kate1.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak zabawne - po fakcie, też się teraz z tego śmieję , ale mogło być różnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dostałabym zawału! Mój też taki kręcony jest i az się boję co będzie dalej. Ciężko mi coś Ci poradzić bo ja sama nie za bardzo wiem myślę,że musisz być konsekwentna.

    OdpowiedzUsuń
  5. Moim zdaniem nie wolno na wszystko pozwalać dziecku. Jak nie słucha się Ciebie, to niech taty posłucha. Musisz być stanowcza, konsekwentna. Zawału dostałabym gdyby gdyby dziecko w tym wieku na spacerze robiło co chciało. U mnie było to trudne, ale przynajmniej moje nauczyło się że jak zawołam czekaj to nie przebiega przez ulicę

    OdpowiedzUsuń
  6. To też nie jest tak, że ja mu pozwalam, Ja go odciągam, łapię, mówię nie wolno , tłumaczę . Pokazuję, że tego nie wolno bo np. ogień się zapali, albo tu nie wolno bo gorące, Kacper umie powiedzieć " nie" umie pokazać palcem np. na kontakt i powiedzieć " nie" ale jego mały rozumek każe mu dotknąć coś na przekór mamie ...

    OdpowiedzUsuń
  7. He he he mój też jest niezłym Spryciarzem. Też wyłazil na parapety i zrobiliśmy przemeblowanie a dodatkowo wymieniliśmy klamki we wszystkich oknach na takie zamykane na kluczyk. Do kuchni mamy bramkę zabezpieczająca do dzisiaj - a mój Maluch ma 3,5 roku.
    Na spacerach też mieliśmy problem z uciekaniem i nie słuchaniem się ale mamy już na to sposób: zabawę w stop. Co chwilę mówisz stop. Mały się zatrzymuje. Kiedy dochodzidz do Niego mówisz: start albo dalej jazda (to z takiej bajki zabawa) i zaraz szybko stop. Ale jak chciałam, żeby złapał mnie za rękę, bo np. zbliżamy się do ulicy to Mu mówię, że trzeba teraz dać Mamie rączkę i skakać na 1 nodze :) Teraz już tylko mówię, że autka jadą i sam daje rękę. Buziaki dla Malucha :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten pomysł ze stop wyczytałam dziś w necie i będziemy go wcielać w życie od jutra :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nom z dziećmi już tak jest, że trzeba straszliwie uważać i myśleć za nie. Misiek ma 15 miesiecy i też jest strasznie kręcony dlatego właśnie nigdy nie zostawiam go samego. Gdy wychodzę do toalety (nawet jesli siedzi grzecznie i czyms sie bawi) to wrzucam go do kojca albo do łóżeczka. Nawet jak niemiłosiernie płacze ale przynajmniej jest bezpieczny. Wystarczy że na chwilę wyjde do kuchni, ba idwroce się a on jest juz no sofie i zaczyna skakać. Zresztą z nim to nawet nie ma mowy o grzecznej zabawie przy klockach, ten typ nie usiedzi :). Tak juz jest że jedno dziecko posadzisz i bedzie siedziec dluzszy czas tak jak sie je zostawi a drugie bedzie szaleć. Nawet jak ide zrobić/zalac herbatę to wrzucam go do kojca bo nie wiadomo skąd i kiedy znajdzie się pod nogami. Na spacerach chodzimy narazie za kaptur bo jeszcze o wszystko sie potyka, pędziwiatr pod nogi nie patrzy. Ku przestrodze, nigdy nue róbcie nic w kuchni z dzieckiem na rękach. Jesteśmy po poparzeniu, przezylismy piekło. Gdy ja wrocilam do pracy młody zostal z babcią, ktorej tak było żal wnuczka, że płacze, że gotowała sobie wode z nim na rękach. Teraz dziecko jest okaleczone do końca życia a płacz można by zdziesiątkowac. A wystarczyło odstawić do kojca...

    OdpowiedzUsuń
  10. Haha ufff :) a na początku jak czytałam to byłam w strachu ^^

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja w podobnej sytuacji zachowywałam się jak Ty. Muszę przyznać dzięki internetowi macie teraz lepiej. Moja córka kiedy urodziła się Kalina( 2lata i 8 miesięcy) zbudowała z innymi matkami solidną grupę wsparcia, gdzie wymieniają się radami, ale i radościami. póki Kacperek nie nauczy się rozwagi na spacerach najlepiej trzymać go za łapkę. Na krótkie, zwięzłe komunikaty też z czasem nauczy się reagować pod warunkiem ,że będziecie ćwiczyć. Powinny być one stanowcze, ale nie przesadnie emocjonalne, co się czasem zdarza. Właśnie w dzieciństwie wyrabia się wiele nawyków. Twój Kacperek jest żywym, ciekawym świata dzieckiem. Musisz go chronić i myśleć za niego, ale jednocześnie nie zabijać w nim tej spontaniczności, którą w sobie ma. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  12. Ojoj ale mały spryciarz, aż mi się gorąco zrobiło jak to czytałam. Masz rację trzeba uważać na każdym kroku, pozdrawiam cieplutko :-)

    OdpowiedzUsuń
  13. a może warto zainwestować w plecaczek ze smyczą? wtedy spacery staną sie na pewno bezpieczniejsze...

    OdpowiedzUsuń
  14. ojej no nie dziwię się, najgorsy to ten moment w którym drzwi są zamknięte, ja bym chyba oszalała

    OdpowiedzUsuń
  15. Ależ masz ruchliwego malucha. Mój synek też jest tzw. żywe srebro, ale nie aż tak. Masz 100% rację :) Nigdy nie zostawiamy dziecka samego :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Oj faktycznie zgroza! Żywe srebro, ale lekcję zapamiętam. Dzieci są niesamowite i nieprzewidywalne ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Rzeczywiście, masz niezłego agenta. :-) Nie zazdroszczę stresu podczas przygody z drzwiami...

    OdpowiedzUsuń
  18. My mamy gorzej, bo mieszkamy w domu jednorodzinnym i mamy psa który przeważnie biega po ogrodzie, więc kuriera wpuścić na teren nie mogę pomimo że domofonem z domu otworzę furtkę. Więc jak nikogo nie ma, to ubieram Martynkę, siebie i razem chodzimy do furtki. Nigdy, przenigdy nie zostawiłam jej samej w domu. A ma już trzy latka. Ale jej wyobraźnia jest tak ogromna, że boję się nawet myśleć co mogłoby jej do główki wpaść podczas tego czasu jak idę po paczkę.
    A co do pytania o naukę słuchania się na ulicy - kup szelki, albo plecak z szelką. Wtedy nie ucieknie Ci dalej niż na długość szelek. My co prawda z nich nie korzystałyśmy, bo Martynka nigdy nie uciekała, ale gdyby to robiła bez wahania bym kupiła szelki. Tu chodzi przecież o dziecka bezpieczeństwo

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za miłe słowo, zostawiłeś tu swój ślad to napewno Cię odwiedzę.
Zapraszam do grona obserwatorów bloga :) :*
Zapraszam na mój fanpage na facebooku :)